Chcesz wiedzieć wszystko o Developresie
Rzeszów? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
Siatkarki Developresu SkyRes
Rzeszów dzielnie walczyły z wicemistrzem Polski przez dwa sety. W pierwszym po gorszej końcówce przegrały do 20. W drugim zabrakło im punktu, by doprowadzić do remisu. Prowadziły 24:23, ale rywalki zachowały zimną krew. Nie tylko wyrównały, ale w grze na przewagi czekały na potknięcie beniaminka. To stało się przy stanie 27:26 i w efekcie druga partia padła łupem Impelu
Wrocław. Przegrany drugi set zaważył na dyspozycji gospodyń w kolejnej partii. Gra rzeszowianek wyraźnie "siadła" i skończyło się szybkim zwycięstwem gości do 17. - Nowy rok chciałyśmy zacząć optymistycznie, choćby od urwania Impelowi seta czy punktu. Niestety, to się nie udało - powiedziała niepocieszona wynikiem Karolina Filipowicz, kapitan Developresu.
Ze zwycięstwa cieszyła się natomiast atakująca Impelu Joanna Kaczor. - Gratuluję walki drużynie z Rzeszowa. Myślę, że nasz przestój w drugim secie pozwolił rywalkom powalczyć o zdobycie tej partii. Wygrałyśmy, z czego bardzo się cieszymy - dodał kapitan wicemistrzyń Polski.
Z postawy swojego zespołu zadowolony był też szkoleniowiec drużyny z Wrocławia Tore Aleksandersen. Stwierdził, że jego siatkarki pokazały jakość. - Jestem bardzo zadowolony z postawy swojego zespołu.
Wynik 3:0 jest dla nas bardzo dobry, zważywszy na to, że ostatnio mieliśmy trochę problemów i musieliśmy sobie radzić bez libero Agaty Sawickiej, która jest kontuzjowana. Musieliśmy trochę przeorganizować naszą grę. Poza drugim setem, gdzie mieliśmy przestój i straciliśmy pięć czy sześć punktów z rzędu, zagraliśmy dobrze. Pokazaliśmy jakość, i to cieszy - ocenił spotkanie Norweg.
Dobrej miny nie miał natomiast Marcin Wojtowicz, którego zespół zanotował czwartą z rzędu porażkę. Na domiar złego już na początku meczu boisko z powodu kontuzji musiała opuścić Emilia Mucha. To trzecia kontuzjowana w tym sezonie zawodniczka Developresu. - Trochę cieniem na to wszystko kładzie się nasza sytuacja kadrowa. Też musimy przeorganizować naszą grę, co staramy się robić od dwóch tygodni, co do Katarzyny Warzochy i Magdy Jagodzińskiej, które czekają na operację. Do tego teraz kontuzja Emilii Muchy. Bardzo ciężko nam rywalizować z takimi dobrymi drużynami, mając do dyspozycji tak naprawdę jedną zmianę - zaznaczył szkoleniowiec, dodając, że jego drużyna mogła pokusić się o wygranie drugiego seta. - Może by to trochę odwróciło losy spotkania. Dziewczyny walczyły, ale niestety kolejny mecz i nie mamy punktów - zakończył Wojtowicz.
Co wiesz o podkarpackim sporcie w 2014 roku? [QUIZ]