Chcesz wiedzieć wszystko o Asseco Resovii? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
Podopieczni Andrzeja Kowala tym razem zawiedli przed własną publicznością. W trzech przegranych setach tylko raz potrafili przekroczyć granicę 20 punktów. Dwa pozostałe sety przegrali bardzo wyraźnie.
Ale nie da się wygrywać meczów, gdy ma się potężne problemy z atakiem. Żaden z pięciu skrzydłowych Asseco Resovii, którzy wystąpili w tym meczu nie przekroczył w ataku granicy 40 procent. Cały zespół zresztą miał zaledwie 38-procentową skuteczność w tym elemencie, przy aż 10 zepsutych atakach.
Dla porównania zespół z Berlina zepsuł trzy zbicia, przy 55-procentowej skuteczności ataku. Dwaj przyjmujący gości Amerykanin Scott Touzinsky i Niemiec Robert Kromm kończyli 2/3 ataków. Jedynie Australijczyk Paul Carroll miał problemy w tym elemencie, ale dostawał mniej
piłek niż zwykle.
Co ciekawe Asseco Resovia miała lepsze przyjęcie, 54-procentowe. Goście dogrywali dokładnie 49 procent piłek. W asach jednak górą byli przyjezdni, którzy zanotowali dwie punktowe zagrywki, rzeszowianie żadnej. W bloku z kolei był remis po 9, ale tylko dzięki serii pod koniec drugiej partii, gdy zespół z Berlina prowadził już wyraźnie.
Najwięcej punktów w meczu zdobył wspomniany Kromm, który uzyskał 19 "oczek". Najlepszy wśród rzeszowian uzbierał ich 13, a był nim... środkowy
Piotr Nowakowski. Poza nim żaden z rzeszowian nie przekroczył granicy 10 punktów.