Chcesz wiedzieć wszystko o Asseco Resovii? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
Pierwszy pojedynek finału trwał prawie trzy godziny i obfitował w wiele pięknych akcji. Więcej powodów do radości mieli jednak goście, którzy w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 1:0.
Skra przede wszystkim górowała nad mistrzami Polski w grze na siatce. Lepiej spisywała się w ataku i w bloku. W tym drugim elemencie bełchatowianie zdobyli aż 18 punktów,
Asseco Resovia - dziewięć. W ataku rzeszowianie mieli 43-procentową skuteczność, a rywale - 48. Delikatnie na korzyść resoviaków była zagrywka (sześć asów, przy pięciu Skry) oraz przyjęcie (51:50 proc.). Mimo wszystko mistrzowie Polski mieli dużo więcej problemów z dograniem
piłki dokładnie do siatki.
Resoviacy zrobili też mniej błędów - 29, przy 33 Skry. Tyle tylko, że większość błędów bełchatowian wynikała z ryzyka w zagrywce. Resoviakom przytrafiały się też błędy proste.
Skra miała również kogoś, kogo zabrakło w zespole z Rzeszowa. A był to
Mariusz Wlazły, który kończył decydujące piłki. Był prawdziwym liderem zespołu, zdobywając 26 punktów. W Asseco Resovii momentami grę próbował ciągnąć Niemiec Jochen Schops, ale zdarzało mu się też uderzyć w blok w kluczowych momentach. Choć grał w sumie na stałe od trzeciego seta, zdobył najwięcej punktów w zespole - 16. Nie miał jednak wielkiego wsparcia na drugim skrzydle. Bułgar Nikołaj Penczew tym razem nie wspomógł zespołu w ataku tak jak w poprzednich meczach.
Drugie spotkanie finałowe odbędzie się w środę, ponownie w Rzeszowie, o godz. 20. Relacja na żywo na
rzeszow.sport.pl.