Chcesz wiedzieć wszystko o Asseco Resovii? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
Resoviacy w sobotę musieli sobie radzić bez swojego kapitana Oliega Achrema. Ten z powodu kontuzji oglądał spotkanie zza bandy reklamowej, a koledzy postarali się, by mógł emocjonować się rywalizacją. Niestety, ostateczny wynik nie był zadowalający. Mistrzowie Polski znów przegrali 2:3.
O ile w pierwszych setach rzeszowianie grali jeszcze nieźle w ataku, o tyle pod koniec meczu nie było siły ognia. Zabrakło właśnie Achrema, na którym opierała się gra ofensywna resoviaków. W ekipie Zaksy takie zadanie spełniali Holender Dick Kooy i Dominik Witczak. W zespole z Rzeszowa zrywami grali atakujący, a poziom trzymał tylko Węgier Peter Veres.
Ale w tie-breaku zawiedli wszyscy, także środkowi.
Asseco Resovia uzyskała w tym secie tylko trzy punkty atakiem, przy 23-procentowej skuteczności. Zaksa atakami zdobyła 13 punktów, kończąc 62 procent
piłek. Sam Witczak w tie-breaku nie pomylił się ani razu!
Ogólnie zresztą goście lepiej atakowali. Mieli 47-procentową skuteczność, przy 42 procentach Asseco Resovii. W przyjęciu minimalnie lepsi byli mistrzowie Polski (50:44), za to w zagrywce górowali przyjezdni (8:5). W bloku był remis po 12, a więcej błędów popełnili gracze z Kędzierzyna-Koźla (31, przy 28 błędach Asseco Resovii).
W Zaksie znakomicie grali wspomniani Kooy i Witczak, którzy zdobyli po 21 punktów. Tyle samo uzyskał Peter Veres dla Asseco Resovii, ale nie miał wsparcia w kolegach. Atakujący Dawid Konarski i Niemiec Jochen Schops uzyskali łącznie 15 punktów, ale żaden z nich nie przekroczył 30 procent skuteczności w ataku.