Chcesz wiedzieć wszystko o Asseco Resovii? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
Teoretycznie rzeszowianie nie powinni mieć problemów z ograniem rywali. W ostatnim meczu we własnej hali wygrali wyraźnie przecież z PGE
Skrą Bełchatów, a do tego awansowali do ćwierćfinałów w
Lidze Mistrzów. A Effector to ligowy szarak, który z 15 punktami zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli i walczy o awans do play-off. I tyle teorii.
Ta nie sprawdziła się już w niedzielę w Warszawie, gdzie
Asseco Resovia przegrała 1:3 z Politechniką, grając bardzo słabo. A warszawianie przed meczem zajmowali dopiero ósmą lokatę. - Takie mecze się zdarzają. Liga się nie skończyła, gramy dalej. W takich momentach kształtują się charaktery - mówił później trener resoviaków Andrzej Kowal.
Szkoleniowiec Asseco Resovii złożył tez obietnicę: - Do kolejnego meczu podejdziemy bardzo zdeterminowani i będziemy chcieli pokazać, że to była wpadka - stwierdził.
Wpadka bardzo kosztowna, bowiem rzeszowianie opuścili pozycję lidera. Co prawda mają o jeden mecz rozegrany mniej niż prowadząca
PGE Skra Bełchatów, ale teraz do końca będą musieli walczyć o wygranie rundy zasadniczej.
A żeby skończyć ją na pierwszym miejscu, na kolejną wpadkę nie ma już miejsca. - Obiecujemy, że to był ostatni taki mecz w naszym wykonaniu - zapowiedział Łukasz Perłowski, środkowy Asseco Resovii, która wygrała pierwsze spotkanie w Kielcach 3:0. Nie był to jednak łatwy mecz i podobnie może być w środę w Rzeszowie. - Chcemy rozegrać w Rzeszowie kolejne dobre spotkanie - zapowiedział rozgrywający Effectora Piotr Lipiński.
Początek spotkania o godz. 18.