Wszystko o Asseco Resovii w specjalnym serwisie na RZESZOW.SPORT.PL
Początek trzeciego spotkania finału znów nie stał na najwyższym poziomie, podobnie jak pierwszy mecz w Kędzierzynie-Koźlu. Tam słabo zagrały obie drużyny, w
Rzeszowie nie mogła odnaleźć się Zaksa. A miejscowi zaczęli z wysokiego pułapu, tak jak ich atakujący Zbigniew Bartman, który tym razem rozpoczął mecz w wyjściowej szóstce. I to jak! Do pierwszej przerwy technicznej miał na koncie pięć skutecznych ataków i pojedynczy blok na Brazylijczyku Felipe Fontelesie. A Asseco Resovii prowadziła już trzema punktami.
Goście ani się nie obejrzeli, a przegrywali już 7:15, po serii trudnych zagrywek Grzegorza Kosoka i skutecznych kontrach gospodarzy. Było teoretycznie po secie, ale Zaksa ma przecież Fontelesa, który w momencie zagrywkami i kontrami odrobił cztery punkty. Później w końcówce powtórzył serię, ale przewaga miejscowych była za wysoka. A że Brazylijczyk nie miał wsparcia w kolega, Asseco Resovia pewnie wygrała inauguracyjną partię.
Pilarz za Zagumnego
Tę kończyli na boisku już Grzegorz Pilarz, który zastąpił Pawła Zagumnego, i Ukrainiec Sierhiy Kapelus, który zmienił Francuza Antonina Rouziera. Atakujący Zaksy na siedem ataków zepsuł pięć, a że do zdrowia nie wrócił jeszcze drugi atakujący Dominik Witczak, na boisku pojawił się kolejny przyjmujący.
Na drugiego seta wrócił Rouzier, ale Zagumny oglądał go z ławki. Grę gości prowadził Pilarz i było widać tego efekty. Zaksa wyglądała dużo lepiej. Inna sprawa, że już tak skuteczny nie był Bartman, a po stronie mistrzów Polski pojawiło się coraz więcej problemów w przyjęciu. Teraz to goście prowadzili od początku seta.
Pojedynek na środku
Asseco Resovia jednak skutecznie goniła, gdy na zagrywce był Olieg Achrem. Ten zmieniał serwy, raz mocno, raz flotem i to dawało korzyści. Podopieczni Andrzeja Kowala dwukrotnie odrabiali kilkupunktowe straty, a gdy rzeszowscy środkowi Grzegorz Kosok i Piotr Nowakowski zatrzymywali na pojedynczym bloku Marcina Możdżonka i Łukasza Wiśniewskiego, Asseco Resovia wychodziła na prowadzenie.
Kluczowy moment seta był przy stanie 16:18, gdy właśnie Nowakowski dwukrotnie zablokował "Wiśnię", za chwilę w aut uderzył Rouzier, a w kolejnej akcji Bartman skończył kontrę. Zrobiło się 21:18 i tej przewagi miejscowi nie mogli już wypuścić z rąk.
Błąd za błędem
Po raz kolejny Zaksa podarowała Asseco Resovii aż dziewięć punktów po własnych błędach, dlatego nie zdołała wygrać. A w kolejnej partii było jeszcze gorzej.
Kędzierzynianie znów zaczęli nieźle, prowadzili, ale zaczęli sami się mylić. To zaatakowali w aut, to dotknęli siatki, to zepsuli zagrywkę. W trzecim secie oddali rywalom aż 14 punktów po własnych błędach. Tak nie da się walczyć o mistrzostwo Polski.
Tym bardziej że w połowie seta resoviacy dołożyli jeszcze skuteczny blok. Po dwóch zastawach było już 17:13 dla Asseco Resovii, a za chwilę przewaga wzrosła do pięciu punktów, po aucie Fontelesa. Później trwała już tylko feta w hali Podpromie, której nijak nie chcieli zepsuć goście.
Mistrzowie Polski wygrali trzecią partię do 20, a cały mecz 3:0. W rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą już 2:1. Jeśli wygrają także w niedzielę we własnej hali, obronią tytuł mistrzów Polski. Początek spotkania o godz. 20. Relacja na żywo na
rzeszow.sport.pl.
| ASSECO RESOVIA | 3 |
| ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE | 0 |
Sety: 25:20, 25:22, 25:20.
Asseco Resovia: Tichacek, Lotman, Kosok, Bartman, Achrem, Nowakowski oraz Ignaczak (libero), Perłowski, Schops.
Zaksa: Zagumny, Ruciak, Wiśniewski, Rouzier, Fonteles, Możdżonek oraz Gacek (libero), Pilarz, Kapelus, Gladyr, Mineiro.
Sędziowali:
Marek Lagierski (
Czeladź) i Piotr Król (
Katowice)
Widzów: 5 tys.
Stan rywalizacji do trzech zwycięstw: 2:1 dla Asseco Resovii. Czwarty mecz finałowy w niedzielę o godz. 20, także w Rzeszowie.