Wszystko o Asseco Resovii w specjalnym serwisie na RZESZOW.SPORT.PL
"W
Częstochowie dokonała tego Zaksa Kędzierzyn-Koźle, zasłużenie. Była lepsza od Asseco Resovii, lepiej atakowała i zagrywała. I co z tego, że rzeszowianie długo trzymali się blisko, że mieli swoje szanse, zagrali niezły mecz, mimo że jeszcze tydzień wcześniej nie mieli zdrowego atakującego? O tym nikt niedługo nie będzie pamiętał. To się teraz nie liczy." - pisze na
Widziane spod siatki Lew, pokazując też czego zabrakło Asseco Resovii do zwycięstwa.
"Zaksa miała (...) Brazylijczyka Fontelesa, postać nietuzinkową, lidera z prawdziwego zdarzenia, który kończył najważniejsze piłki w tym meczu, MVP turnieju, kandydata na MVP sezonu w PlusLidze. W Asseco Resovii takiego siatkarza nie ma. Do tej pory nie udało się go wykreować." - czytamy dalej.
Rok temu liderem był Gyorgy Grozer, który jednak odszedł. - "(...) sam tytułu mistrza Polski nie zdobył, walnie się jednak do niego przyczynił. Nie miał problemów z kończeniem trudnych piłek, potrafił przy tym zaserwować tak, że rywalom drżały ręce. To, co teraz jest problemem, było siłą Asseco Resovii. Długie akcje, trudne piłki, kończyły się punktami dla rzeszowian. A tak wygrane akcje nakręcały kolejne. Tak jak gra Fontelesa Zaksę w niedzielnym finale Pucharu Polski."
Kolejną różnicą między obiema ekipami są transfery, udane lub nie. - "W Zaksie dokonano znakomitych transferów, zaczynając od trenera Castellaniego, przez Fontelesa, kończąc na środkowych bloku (Marcinie Możdżonku i Łukaszu Wiśniewskim). W
Rzeszowie na razie nowi zawodnicy nie spełniają pokładanych w nich nadziei." - pisze dziennikarz
rzeszow.sport.pl.
Teraz rzeszowianom uratować sezon może tylko liga. Choć w poprzednim sezonie przed play-offami Asseco Resovia też nic nie zdobyła, to jednak optymizmu było nieco więcej. - "Teraz może być trudniej. Presja i ciężar gatunkowy meczów w play-off będą ogromne. Pytanie, czy Asseco Resovia jest w stanie to wytrzymać. Rok temu atakowała, teraz musi bronić tytułu. A to jest zdecydowanie trudniejsze. Tym bardziej że gdzieś z tyłu głowy może trzymać się myśl, że w momencie, gdy skład miał być teoretycznie najlepszy, sezon może okazać się najbardziej nieudany w ostatnich latach. (...)" - kończy wpis Marcin Lew.
Cały komentarz czytaj na blogu autora
marcinlew.blox.pl