- To może nie kluczowy mecz, ale bardzo ważny dla późniejszego układu tabeli. Jeśli wygramy, to umocnimy się na drugim miejscu w tabeli, a to jest naszym celem - mówi Ljubo Travica, szkoleniowiec Asseco Resovii. - Choć nikt u nas nie liczy punktów, patrzymy tylko na każdy kolejny mecz, który chcemy wygrać - dodaje.
O wadze meczu mówi też rozgrywający rzeszowian Michał Baranowicz, który patrzy jednak także w przyszłość. - Wiemy, że jeśli wygramy, będziemy bliżej drugiego miejsca na koniec sezonu, ale kolejne mecze też będą ważne. Zaraz po meczu z Zaksą gramy przecież w
Częstochowie, a później dwa mecze półfinałowe Pucharu CEV z Sisleyem Treviso - wylicza Baranowicz.
Na razie jednak resoviacy skupić się muszą na starciu z Zaksą, która przed sezonem typowana była jako jeden z głównych faworytów ligi, zresztą obok Asseco Resovii i oczywiście PGE Skry
Bełchatów. Od początku sezonu kędzierzynianom gra nie układa się jednak najlepiej, a dodatkowo trapieni są kontuzjami. Właśnie w pierwszym starciu z Asseco Resovią w
Rzeszowie gracze Zaksy stracili swojego lidera Sebastiana Świderskiego, który doznał groźnej kontuzji. Później pech dopadł też ukraińskiego środkowego Jurija Gladyra, którego miejsce w wyjściowym składzie w meczu w Rzeszowie zajmie nieźle spisujący się Wojciech Kaźmierczak. Gladyra kędzierzynianie oszczędzać będą natomiast na decydujące mecze w Pucharze CEV. - Z Resovią na pewno nie zagra. Jeszcze do czwartku trwa jego rehabilitacja - wyjaśnia fizjoterapeuta Zaksy Paweł Brandt.
Wszystkie te problemy spowodowały, że kędzierzynianie w tabeli są dopiero na czwartym miejscu, mając na koncie 36 punktów, dziewięć mniej od drugiej Asseco Resovii i pięć mniej od trzeciego Tytana AZS
Częstochowa. - Musimy się skupić na walce o trzecią czy też ewentualnie drugą pozycję - stwierdził Kazimierz Pietrzyk, prezes Zaksy. Podobnego zdania jest szkoleniowiec Asseco Resovii. - Dla nich mecz u nas może być jedną z ostatnich szans na to, by nie stracić szansy na zajęcie lepszej pozycji przed play-offami niż czwarta i uniknięcie w półfinale spotkań ze Skrą Bełchatów - wylicza Ljubo Travica i dodaje: - Wiemy, że będzie ciężko, na pewno będzie sporo walki.
Emocji braknąć nie powinno, bo spotkają się dwie drużyny, które znalazły się już w półfinale Pucharu CEV. Gdy wygrają swoje mecze, spotkają się w finale tej imprezy. Na razie jednak zmierzą się w walce o punkty. - To bardzo mocny zespół. Chcąc z nimi wygrać, musimy zagrać bardzo dobry mecz - zapowiada Baranowicz.
Po pojedynku z Zaksą Asseco Resovia zagra jeszcze w PlusLidze w sobotę z Tytanem AZS-em w Częstochowie i później skupi się na Pucharze CEV i dwóch pojedynkach z włoskim Sisleyem Treviso. Do PlusLigi wróci 16 marca. Jeśli resoviakom podwinęłaby się noga i nie awansowaliby do finału CEV-u, będą mieć 2,5 tygodnia przerwy w rozgrywkach według nowego terminarza. - Nie ma co teraz o tym rozmawiać. Jeśli awansujemy do finału, długiej przerwy mieć nie będziemy. Dopiero po kolejnych meczach będziemy mogli myśleć o ewentualnych zmianach w przygotowaniach - mówi trener Travica.
Początek meczu z Zaksą w środę o godz. 18. Transmisja w Polsacie Sport. W fazie zasadniczej w meczach obu ekip dwukrotnie 3:2 wygrywała Asseco Resovia.
Pary 4. kolejki grupy mocniejszej PlusLigi:
Asseco Resovia - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, PGE Skra Bełchatów - Tytan AZS Częstochowa, Delecta
Bydgoszcz - Politechnika Warszawska.
Przypuszczalne składy:
Asseco Resovia: Baranowicz, Cernić, Kosok, Grozer, Achrem, Millar oraz Ignaczak (libero)
Zaksa: Zagumny, Ruciak, Czarnowski, Jarosz, Urnaut, Kaźmierczak oraz Gacek (libero)