Rzeszowski zespół podróży do Turcji z pewnością nie zaliczy do udanych. Resoviacy nie tylko przegrali w pierwszym meczu Challenge Round Pucharu CEV z naszpikowanym gwiazdami Fenerbahce Stambuł, ale również o kilka godzin przedłuż się ich powrót do Rzeszowa.
Drużyna na lotnisku w Jasionce stawiła się dopiero późnym wieczorem. Wszystko za sprawą kłopotów technicznych z samolotem w Turcji. W związku z czym zespół ze Stambułu wyleciał z niespełna godzinnym opóźnieniem i spóźnił się do
Monachium na samolot do Warszawy. Jakby tego było mało, po przebukowaniu biletów na kolejną podróż do stolicy, w samolocie zabrakło miejsca dla wszystkich członków zespołu. Część z nich zatem musiała do Warszawy wracać przez
Czechy, co spowodowało kolejne problemy. Tym razem zaginęło kilka bagaży. - Mój bagaż też nie dotarł do Rzeszowa. Mają dolecieć jutro. Najważniejsze, że szczęśliwie wróciliśmy do domu - wyjaśnił na łamach Nowin asystent Andrzeja Kowala, Marcin Ogonowski.