Będzie to pojedynek dwóch zespołów z dołu tabeli. Stal
Mielec zamyka ligową stawkę z pięcioma punktami, a AZS Białystok jest jedno miejsce wyżej i ma zaledwie punkt więcej. Kto w tym meczu wygra, ten ustawi się w bardzo dobrej pozycji wyjściowej do ataku na wyższe, już niezagrożone grą w barażach o utrzymanie się w lidze, miejsca. Przegrany może utknąć na dnie na dłużej.
- To jest mecz z gatunku tych, które po prostu trzeba wygrać - oświadcza trener Stali Adam Grabowski. Ale jego zespół ma ostatnio kłopot z dobrą grą. Stal uległa PTPS-owi
Piła i Muszyniance Muszyna po 0:3. I wydaje się, że mielczanki są w dużym dołku. - Przed meczem w
Pile nic nie zapowiadało takiej porażki, było wszystko OK. Muszynianka zagrała bardzo dobre zawody. Gdy na parkiecie pojawiały się podstawowe zawodniczki, to szybko nas rozbiły - opowiada Grabowski.
Co zrobić, by błyskawicznie odnaleźć zaginioną dobrą dyspozycję z początku sezonu i wygrać arcyważny mecz z Białymstokiem? - Wygrać trzeba, nie ma innego wyjścia, robimy wszystko, co możemy, przygotowujemy się bardzo solidnie, wierzymy w zwycięstwo, w to, że kłopoty są już za nami - dodaje szkoleniowiec Stali.
Faktycznie, oprócz intensywnych treningów w poniedziałek zespół spędził sporo czasu na rozmowach, omawianiu kłopotów, szukaniu wniosków, które pozwolą na poprawę dyspozycji na parkiecie.
Zespół z Podlasia podobne kłopoty przeżywał kilka dni temu. Po jednym z fatalnych występów AZS-u trener Wiesław Czaja zażądał... zmiany prezesa klubu. W
odpowiedzi zarząd klubu zwolnił Czaję. Na dwa spotkania do Białegostoku został ściągnięty doświadczony szkoleniowiec Czesław Tobolski. I wydaje się, że odmienił grę białostoczanek. AZS wygrał 3:2 w Pile, gdzie Stal doznała wysokiej porażki. - I dlatego to będzie bardzo ciężki mecz, przeciwnik chce iść w górę tabeli, przecież nie odda nam punktów, musi być walka - zapowiada jeszcze Adam Grabowski.
Początek spotkania w
Mielcu o godz. 18.